PROJEKT "13" PIERWSZE POLSKIE LITERACKIE UNIWERSUM POSTAPOKALIPTYCZNE

poniedziałek, 7 października 2013

KRYMINALNA PIŁA. BŁĄD W SZTUCE

Zapowiedź antologii pilskiego kryminału, która swoją premierę będzie miała już w grudniu! 
Wśród kilkunastu mrożących krew w żyłach tekstów, nakładem OFICYNKI pojawi się mój: OKRĄGLAK.




Będzie mroczno, będzie ostro, będzie krwawo...

Hala Targowa II



Fragment kryminału: Hala Targowa II. 
Kryminał został opublikowany w Gazecie Wrocławskiej 30.09.2013

Marek Dryjer
Hala Targowa II

Było przed piątą rano. Padał śnieg i panował przeraźliwy ziąb. Jan próbował dopchać wózek z towarem pod drzwi Hali Targowej I. Duże, drewniane koła ślizgały się na mokrej nawierzchni. W świetle latarni ulica Piaskowa połyskiwała spadającymi z nieba drobinami śniegu. Po chwili rozpętała się prawdziwa zamieć. Jan zerknął w stronę Ostrowa Tumskiego, naprężył muskuły i mocno nogami zaparł się o ziemię. Pomimo tego, że buty ślizgały się na białym chodniku, udało mu się dostarczyć przeznaczone na handel artykuły pod wejście do budynku. Odetchnął z widoczną na twarzy ulgą, zdjął czarną, skórzaną rękawiczkę i strzepnął śnieg z bujnego wąsa. Metalowe rynny strzelały od zimna, ceglany mur zewnętrznej elewacji stał się niemal zupełnie biały, na żółtych szybach pojawiły się malunki, które wyrzeźbił mróz. Kupiec zatrzymał jeszcze na chwilę spojrzenie na kamiennym zdobieniu bramy, po czym założył rękawiczkę i wszedł do środka.
Był trzynasty stycznia 1947 roku, kiedy Jan w progu hali spotkał Wieśka, który zajmował się ochroną. Portier skinął głową na powitanie, następnie głośno ziewnął. Był małomównym człowiekiem. „Ucho od śledzia”, było jego ulubionym powiedzeniem. Nie miał rodziny. Jan poszedł dalej, po kilku krokach natknął się na Klarę, obrotną sprzątaczkę w dużych okularach, która kościstymi palcami pocierała małżowiny uszne: raz jedną, raz drugą. Kupiec uśmiechnął się do niej. Kobieta straciła na wojnie męża i nie miała dzieci. Często kokietowała mężczyzn, także tych żonatych.
Stojąca przy ulicy Piaskowej Hala Targowa I, witała ludzi idących z Rynku w stronę katedry. Niedaleko budynku przepływała Odra. Fasada hali skrywała nowoczesną konstrukcję nośną, pod postacią parabolicznych, żelbetonowych łuków, o rozpiętości około dwudziestu metrów. Na łukach zachowano fakturę drewna z szalunku; pokrywały je kolorowe wzory. Jan od niedawna, na jednym ze stoisk na parterze prowadził sprzedaż ubrań. Miał niespełna czterdzieści lat. Urodził się niemal w tym samym czasie, kiedy wybudowano gmach i spędzono z ulic miasta, do środka budynku drobnych handlarzy. W dzieciństwie często przychodził w to miejsce. Wpatrywał się wtedy w zegar na wieży, a potem wchodził do środka i starał się wycyganić od kupców garść słodkich rodzynek.
 
Hala Targowa I we Wrocławiu przy ulicy Piaskowej.


Na posadzce było błoto. Kupcy zdążyli już nanieść śnieg na butach do środka. Krzątali się teraz w najlepsze, wnosili i rozpakowywali towary przeznaczone do sprzedaży. W hali była zapalona tylko część lamp. Jan zerknął za siebie. Wydawało mu się, że usłyszał zgrzyt, tak jakby ktoś przejechał ostrzem noża po kamiennej ścianie. Nikogo jednak nie zobaczył. Ujrzał za to swoje mokre ślady na podłodze. Pomyślał o Klarze i szybko skierował się w stronę swojego stoiska. Minął regały z kawą i herbatą oraz półki z rozmaitymi ziołami. Na chwilę zatrzymał wzrok na skrzynkach z kapustą. Panujący w budynku półmrok, nie pozwalał mu zbyt wiele dojrzeć. W słabym świetle ledwo mógł dostrzec swój parujący oddech. Miał wrażenie, że zanikające w ciemności filary pochylają się nad nim, a sufit jest pocięty w paski. Wytężył wzrok i przyjrzał się okrągłym warzywom, które przypominały ludzkie głowy. Coś go wtedy zaintrygowało.
- Musi pan zamknąć halę i nikogo nie wpuszczać do środka, dopóki nie wyjaśnimy okoliczności sprawy!
- Ale jak to? Nie handlować, kiedy trzeba handlować? Co będzie? Prasa się zaciekawi i wszystko opisze! Będzie z tego prawdziwa afera! – wystraszył się zastępca zarządcy budynku.
- No cóż… To niech pan coś wymyśli. Może niech pan powie, że hala musi przejść kontrolę dachu, czy aby spore opady śniegu nie nadwyrężyły konstrukcji. Albo niech pan zgłosi cokolwiek, nawet to, że w budynku urzędują szczury. Zebranie dowodów nie zajmie nam dużo czasu. Pracowników, proszę poprosić o pozostanie w środku, do czasu ich przesłuchania.
Na stoiskach z żywnością odnaleziono odcięte, ludzkie uszy. Były większe i mniejsze, należały zarówno do dorosłych, jak i dzieci. Małżowiny nie były pokryte krwią, tak jakby ktoś wcześniej dokładnie je umył. Można było dostrzec na nich linię precyzyjnego cięcia. Leżały tuż przy kapuście. W jednym przypadku zostały przybite do boków największej główki, w jałowym świetle tworząc obraz odwróconej, ludzkiej głowy. W sumie zebrano sześć par uszu. Znaleziono także nóż, brudną ściereczkę do wycierania okularów, kartkę ze szkicem rzymskiej dwójki i pokryty krwią niedopałek papierosa.
Detektyw Szmidt badał już podobną sprawę. Niespełna rok temu, bez rezultatu poszukiwał szaleńca, który od dłuższego czasu grasował we Wrocławiu. Gwałcił młode kobiety, odcinał im głowy i podrzucał pod drzwi ich domów. Była to niezwykle delikatna sprawa, mianowicie za trzy tygodnie miało odbyć się w mieście uroczyste otwarcie Wyższej Szkoły Handlowej. Jakikolwiek rozgłos, który mógłby podważyć sens rozwoju handlu we Wrocławiu, był wielce niepożądany. Eugeniusz, zastępca zarządcy hali, z zaczesanymi do tyłu i pokrytymi brylantyną włosami, ubrany w ciemny frak, z zapiętą pod szyją kontrastującą muchą, mocno oponował w tej sprawie, domagając się wręcz odłożenia tematu na później, aby w żadnym razie nie wybuchł skandal.
Dzień wcześniej w hali, do późnych godzin nocnych trwała inwentaryzacja, stąd część kupców opuściła obiekt dopiero po północy. Niektórzy z nich na drugi dzień nie pojawili się w pracy. Detektyw zastanawiał się, czy znalezione uszy nie należały właśnie do nich. Tylko dziecięce małżowiny, nie pasowały mu do całości. Przesłuchanie portiera, pracowników technicznych i niektórych kupców nie wyjaśniło niczego: nikt niczego nie słyszał ani nie widział. Sprzątaczka została wezwana na posterunek.
- Ja tam, panie, niczego nie pamiętam. Sprzątam tylko po ludziach, ale czasami coś usłyszę. Kręcą się tam podejrzane typki, spod ciemnej gwiazdy. Wchodzą, wychodzą, tylko brudzą i nic nie kupują. Włażą na piętro, zaczepiają ludzi, wypytują. Ciężko podsłuchać. Nasz kochany dyrektor często z nimi rozmawiał, ale ostatnio jest chory, więc tamci się nie pojawiają. Raz jeden, jego zastępca pofatygował się do nich, ale szybko zniknęli – powiedziała Klara, po czym zdjęła okulary i wyczyściła je wyjętą z kieszeni ściereczką, na co śledczy zwrócił uwagę. Palcami potarła uszy, najpierw lewe, a potem prawe.  
- Jeszcze coś pani widziała albo słyszała?
- Sugeruje pan, że niby to ja? Ja niczego złego nie zrobiłam. Ci kupcy tylko chlapią jęzorami i psioczą na wszystkich wokół siebie, że niby są tacy biedni! – oburzyła się kobieta.
- To wszystko?
- Nie. To był zwykły dzień pracy, a w nocy niewiele się działo. Kowalski, ten od futer, tylko kopcił papierosy, jeden za drugim i kaszlał, jakby miał gruźlicę. Pluł w chusteczkę. Wydawało mi się, że widziałam na niej krew. Ząbik natomiast, ten od makaronów i kasz, powiedział mi, że jak nadal będę podsłuchiwała, to obetnie mi uszy.
Detektyw Szmidt zaciągnął się papierosem, na filtrze pojawił się czerwony ślad. Śledczy przez chwilę myślami był gdzie indziej. – A ten Kowalski mówicie, że kaszlał i pluł krwią? Widzieliście krew na papierosie?


Hala Targowa II, która stała we Wrocławiu przy ulicy Kolejowej. 


czwartek, 3 października 2013

Olga Tokarczuk i Europejska Noc Literatury

Europejska Noc Literatury
21 września 2013

Ingo Schulze Dojechałeś do celu | Niemcy
czyta Olga Tokarczuk
Kino Nowe Horyzonty, ul. Kazimierza Wielkiego 19a-21

http://www.kinonh.pl/artykul.do?id=1661 

Pięknie pisze i pięknie czyta. Byłem tam. Było magicznie... 
Po odczycie porozmawialiśmy chwilę ze sobą, poprosiłem o autograf, uścisnęliśmy sobie dłonie. Olga to wyjątkowo ciepła osoba i wybitna pisarka.
"Dom dzienny, dom nocny" to magiczna książka. Magia słów po prostu :))




 

Moda na książkę. Od tabliczki glinianej do e-booka.

21 września 2013 roku w galerii Dominikańskiej we Wrocławiu odbyła się akcja: Moda na książkę, czyli od tabliczki glinianej do e-booka.

http://www.gazetawroclawska.pl/artykul/990649,moda-na-ksiazke-od-tabliczki-glinianej-do-ebooka,id,t.html

Akcja tak naprawdę trwała przez cały tydzień, ale wspomniany 21 września, był w tym tygodniu wyjątkowym dniem. Dlaczego? Ano dlatego, że dostałem szansę od organizatorów, za co im dziękuję, podzielenia się z Państwem wesołą nowiną. Nowina dotyczyła premiery mojej bajki-kolorowanki dla dzieci o wrocławskich skrzatach, która dzień wcześniej pojawiła się na rynku. Książeczka o krasnalach miała więc w galerii Dominikańskiej swoją wyjątkową premierę. 



Dzieci słuchały bajki o wrocławskich krasnalach, a po odczycie zadawały pytania i podchodziły z bajeczkami-kolorowankami po autograf. Dzieci to najwspanialszy z czytelników, ale także najbardziej wymagający i niezwykle szczery. Jak coś im nie pasuje, to od razu o tym mówią i nie ma zlituj się... Pociechy zainteresowały się losami Truchci, Więziennika, Marzyciela i Syzyfka i z wypiekami na buzi przysłuchiwały się opowieści, która rozgrywała się we Wrocławiu na Ostrowie Tumskim, a dokładnie rzecz ujmując na Moście Tumskim, zw. mostem miłości.
Poza odczytem bajki i interakcją książkową z dziećmi (dzieci kolorowały postaci krasnali wydrukowane z bajki) prowadzący event dziennikarz radiowy zadał mi kilka pytań na temat twórczości, inspiracji i nowości, które niebawem pojawią się na rynku książki.
Poniżej kilka zdjęć z tego wydarzenia: 







Nagrodzona recenzja "Drogi", Cormac McCarthy




 Konkurs gazety Metro i Agory na recenzję
„DROGA”
Cormac McCarthy
Świat umarł już dawno temu, a ostatki człowieczeństwa powoli odchodzą w niepamięć. Tak w jednym zdaniu można odnieść się do tej pełnej wartości książki. Świat „Drogi” pozbawiony jest dobra. Wszechobecne zło rządzi w nim niepodzielnie, niczym wedle odwiecznego, surowego prawa natury, gdzie słaby musi zginąć, aby mógł żyć silniejszy. Obraz pozbawionej kolorytu Ameryki, pełnej mroku i szarości, pyłu zatykającego nozdrza i opadającego wciąż popiołu, niczym po wybuchu superwulkanu. To jednak tylko otoczka, tło do tego, co dla pisarza najistotniejsze. W samym środku tego piekła jeszcze tli się zalążek dobra, pod postacią małego chłopca, przemierzającego wypaloną ziemię wraz z ojcem, który za wszelką cenę próbuje go ochronić. To książka o miłości ojca do syna i o nadziei, która zawsze umiera ostatnia. To metaforyczny tekst, który ukazuje stopień zepsucia społeczeństwa konsumpcyjnego. „Człowiek jest zły z natury, albo nie wierzę już w moralny postęp ludzkości”, te stwierdzenia stara się nam przekazać autor, ale czy do końca ma rację? Pisarz ukazuje nam wizję, która może się zmaterializować. „Droga” to piękna książka, naszpikowana genialnymi zdaniami, pełna biblijnych akcentów, „łapiąca za serce”. Nie sposób jest zapomnieć to, co już się przeczytało, kiedy odkłada się ją na półkę i choć zakończenie powieści wydaje się niedokończone, a główny bohater staje na granicy życia i śmierci, to przesłanie wypływające z całości tej poetyckiej prozy, w pełni nam to wynagrodzi.
Marek Dryjer





Redakcja Metra nagrodziła moją recenzję publikacją i dwoma e-bookami ze sklepu Publio.pl 

Wybrałem sobie dwie poniższe pozycje




sobota, 14 września 2013

LiteraTura I Wrocław

LiteraTura I Wrocław odbyła się w mieście spotkań 31 sierpnia 2013 roku. Akcja promująca czytanie książek trwała niemal cały dzień. Wielu wspaniałych ludzi zaangażowało się w ten projekt i poświęciło swój cenny czas. Wielu pisarzy, pasjonatów książek, księgarzy, organizatorów eventu. Sami cudowni wyznawcy słowa pisanego i miłośnicy książkowych historii. Wydarzenie bez precedensu. Zaskakująca frekwencja. Zainteresowanie ludzi, sympatyczne reakcje, rozmowy, prezentacje. Wspólne zdjęcia pod Matrasem. Marsz żywych pisarzy. Uwalnianie książek. Rynek nocą. Most Tumski. Antykwariat Szarlatan. Magia książek i starych zdjęć. Pergola. Pokaz wody i światła. Merytoryczne dyskusje w redakcji organizatora. Wymiana myśli, poglądów. Burza mózgów. Inspiracje. Książka na pierwszym miejscu. Sztukater spisał się na medal. Wszyscy biorący udział w LiteraTura I Wrocław spisali się na medal! Z niecierpliwością czekamy na przyszłoroczną (II) edycję!!
Zdjęcia: Alicja Koryś 
















 

wtorek, 27 sierpnia 2013

NOC ŚWIĘTOJAŃSKA WROCŁAWSKICH KRASNALI


Bajka dla dzieci o wrocławskich krasnoludkach...


Wrocław słynie z wielu wspaniałych zabytków, nietuzinkowych wydarzeń kulturalnych, gościnnej atmosfery i krasnali, które razem z ludźmi w zgodzie mieszkają w tym przepięknym mieście. Bajka ta jest opowieścią o czterech skrzatach, które tajemniczy Los Krasnali wystawił na wyjątkową próbę. Poznacie historię Truchci, Więziennika, Syzyfka i Marzyciela, krasnoludków, które w czasie nocy świętojańskiej spotykają się ze sobą na Moście Tumskim, zwanym także „mostem miłości”. Z bajki tej dowiecie się między innymi tego, czym jest miłość, pracowitość, jak ważna w życiu jest nadzieja, dlaczego nie wolno kłamać, kraść, zazdrościć komuś czegoś, oceniać kogoś po wyglądzie i jak potrzebna jest innym bliźnim nasza pomoc, kiedy ci znajdą się w potrzebie. Poznacie też magię słów: „proszę” i „dziękuję”, inne zastosowanie dla zwykłej agrafki, oraz tego, czy wystarczy mieć duże okulary, żeby lepiej widzieć. Odkryjecie razem z Truchcią i Więziennikiem jedną z największych tajemnic życia, zobaczycie także, czy marzenia faktycznie są najważniejsze, a jaki będzie morał tej niezwykłej opowieści, tego już dowiecie się po przeczytaniu bajki.

W związku z wielką akcją, promującą czytanie książek: LiteraTura I Wrocław, która odbędzie się 31 sierpnia (sobota) we Wrocławiu, wydawca (Wydawnictwo E-bookowo) udostępnił na czas trwania akcji bajkę nieodpłatnie, czyli gratis, albo jak kto woli za darmochę!! Za co dziękuję i zapraszam wszystkich chętnych do pobierania ze strony wydawcy i czytania. Link poniżej :))


Po zakończeniu akcji LiteraTura I Wrocław
bajka będzie już dostępna tylko w sprzedaży, trafi do szerszej dystrybucji i będzie kosztowała tylko 3 złocisze... (3zł)
  
 

niedziela, 25 sierpnia 2013

DROGA ŚLEPCÓW KONKURS


WYNIKI KONKURSU


Wyniki 14.09.2013
Bardzo dziękuję za nadesłane na konkurs miniatury literackie. Ciężko było wytypować najlepsze...
I miejsce - Ewa D. (Graniczna)
II miejsce - Karol S. (Chynów)
III miejsce - Joanna F.
Wyróżnienie - Ewelina 6978 

W związku z wielkim, literackim wydarzeniem: LiteraTura I Wrocław, które odbędzie się w mieście spotkań w sobotę 31 sierpnia 2013 roku, zapraszam wszystkich chętnych do wzięcia udziału w mini konkursie literackim.


Napisz drabble, czyli miniaturę literacką, która zawiera dokładnie sto słów.
Temat konkursu: Droga ślepców.
Dowolna interpretacja tematu. Dowolny gatunek literacki.
Termin nadsyłania prac: 11 września 2013 r.
Adres, na który należy przesyłać prace: m.dryj@interia.pl  
z dopiskiem w temacie wiadomości: Droga ślepców konkurs.


Nagrody:

I miejsce - książka "Droga ślepców" z autografem; czasopismo "Opowieści Niesamowite" nr 1(5) 2013, które jest zbiorem opowiadań (między innymi Pilipiuk, Kańtoch, Bochiński, Kyrcz, Kain) z moim tekstem: "Bezprawie" i autografem oraz e-book "Mroczne dusze".




II miejsce - książka "Droga ślepców" z autografem oraz e-book "Pentagram. Antologia grozy".




III miejsce - e-book "Szklane miasto".


Przesyłka nagród (książek) na terenie RP - gratis. Przesyłka e-booków drogą mailową na podany adres.
Powodzenia!



czwartek, 22 sierpnia 2013

LiteraTura I Wrocław 2013



LiteraTura I Wrocław 2013

Wielka akcja promująca czytanie książek!
Sobota 31 sierpnia 2013 o godzina 14.00 - Park Staromiejski (Teatr Lalek); pl. Teatralny 4
„Umiem czytać wszędzie”
Godzina 16.00 Księgarnia Matras; ul. Świdnicka 28
„Labirynt literackich doznań”
Godzina 16.00 Teatr Arka; ul. Mennicza 4 (wejście od ul.Świdnickiej 28)
„Opowiem Ci o…”
Godzina 20.00 Wymarsz spod Matrasa; ul. Świdnicka 28
„I co tam się w słowach chowa”
Godzina 20.45 Most Tumski (Most Zakochanych)
„Zaczytani są wśród nas”
Godzina 21.00 Antykwariat Szarlatan; ul. Szczytnicka 51
„Nowe do starego”
Godzina 22.00 Pergola – Wrocławska fontanna przy Hali Stulecia; ul. Wystawowa 1
„Wrocławskie inspiracje – uwolnij książkę”
Godzina 23.00 After Party; Rynek

Wydaj książkę razem z Nami
Zapraszamy wszystkich Autorów, w szczególności debiutantów pragnących urzeczywistnić własne marzenia, czyli wydać swoją książkę.
Księgarnia Matras ul. Świdnicka 28 od 16.00 do 20.00
- 25 %* na wszystkie artykuły nie objęte promocją w dniu 31.08.2013 podczas trwania ewentu.
* promocja nie dotyczy podręczników, nie łączy się z innymi akcjami wewnętrznymi.
Warto wybrać się na spotkania autorskie, będzie możliwość porozmawiania i otrzymania autografów a poza tym wystawy, warsztaty dla młodszych, starszych i najstarszych miłośników literatury.

Moc atrakcji gwarantują:
Agnieszka Gil, Anna Teluk-Lenkiewicz, Magdalena Zarębska, Krystian Głuszko, Karolina Wilczyńska, Anna Pawłowska-Koziar,
Paweł Pollak, Ałbena Grabowska-Grzyb,
Sergiusz Pinkwart, Stanisław Karolewski, Kasia Szewczyk, Ewa Bauer, Marek Dryjer, Szymon Adamus, Anna Rybkowska, Anna Pasikowska,
Łukasz A. Zaranek, Kornelia Romanowska, Anna Strzelec, Katarzyna Petrykowska, Krystyna Januszewska, Marta Grzebuła,
Katarzyna Georgiou, Iwona Grodzka-Górnik,
Bożena Mazalik, Urszula Jaksik, Magdalena Woźniak, Krzysztof Pochwicki, Jacek Inglot,
Aleksander Sowa, Anna Piecyk, oraz inni...


Partnerami akcji są:
Kawiarenka Kryminalna, Granice.pl, Antykwariat Szarlatan, Warszawska Firma Wydawnicza, Telewizja Polonijna, Księgarnia Matras (Świdnicka 28), Stowarzyszenie Sztukater oraz inni...

Szczególne podziękowania wydawcom, którzy poczynili ten niezwykły trud marketingowy i umożliwili zatowarowanie księgarni, dzięki nim mamy multum nagród i atrakcji, które czekają właśnie na was!
Do zobaczenia na miejscu :))




środa, 13 marca 2013

MROCZNE DUSZE PREMIERA



Marek Dryjer


"Mroczne dusze"
Wydawnictwo E-bookowo
2013


Wyjątkowy dzień (13.03.13) - wyjątkowa, więc premiera::)
Na razie do kupienia na stronie wydawcy - niebawem e-book będzie dostępny u większości dystrybutorów!
http://www.e-bookowo.pl/nowosci/mroczne-dusze.html

Dwa cytaty ściśle powiązane z tekstem powieści...



„Człowiek doświadcza nieustannie cierpienia, światem rządzi
zło i zbrodnia, z którą zmaga się jednostka pozbawiona
pomocy Boga, którego nie ma." 
„Dżuma” Albert Camus


„Choćbym też miał dar prorokowania, znał wszystkie
tajemnice, posiadł całą wiedzę i wiarę miał taką, co góry
przenosi, a nie darzył nikogo miłością – nic bym nie znaczył.”
1 List Św. Pawła do Koryntian

wtorek, 12 marca 2013

GŁOS FANTASTYKI (2) 2013


Głos Fantastyki (2) 2013

Magazyn fantastyczny do ściągnięcia za friko w formatach PDF, EPUB, MOBI http://www.pismo.kwartalnik.eu/


W numerze:  
• WYWIAD Z DOMINIKIEM RETTINGEREM – ROZMAWIAŁA JOANNA WASILEWSKA
• DARIUSZ DOMAGLASKI
Autorytety naszych czasów
• DOROTA KUŚMIREK–WRZOS
Inne przyjemności: Czytanie
• JAKUB ŻULCZYK
Och, Rafał (fragment)
• MAREK DRYJER
Miasto umarłych ludzi
• KORNEL MIKOŁAJCZYK
8311200047806
• JULIA BERNARD
Cyklop
• MAREK ŚWIERCZEK
Koniec
• KRYSTIAN „ANANSI” CITOWICKI
Puzzlen
• FRAGMENTY KSIĄŻKI: „PAULINA ŻUCHOWSKA – PAMIĘTNIKI 2005R – 2011R
• RECENZJE
Pomnik Cesarzowej Achai t. 2
Herosi
Hobbit: niezwykła podróż
Hobbit – niezwykła podróż?
„Zdumiewająca sprawa Nakręcanego Człowieka”
Nieśmiertelność zabije nas wszystkich
Okrutny Wiatr
Portret Pani Charbuque/ Asystentka Pisarza Fantasy
Świat bez bohaterów
Teoria Diabła i inne spekulacje
Trupia Farma. Sekrety legendarnego laboratorium sądowego, gdzie zmarli opowiadają swoje historie
Wilczyca i Córka Ziemi
Delirium
Igrzyska Śmierci
Viva l’arte Kłamca
Mądrości Shire. Krótki poradnik, jak żyć długo i szczęśliwie.
Ostatni Smokobójca
Paskuda & Co.

http://www.pismo.kwartalnik.eu/





poniedziałek, 11 marca 2013

"Sodoma i Gomora" Cormac McCarthy

Recenzja


Vaquero
Metafizyczny western



„Sodoma i Gomora”

Cormac McCarthy

Wydawnictwo Literackie

2013



Miłość jest ślepa
Tak, psze pana...

Prawda stara jak świat. Życie bywa jednak przewrotne. Nikt nie wie do czego prowadzi to odurzające i zaślepiające uczucie, i jaki spotka go przez to ostateczny los. Więcej romantyzmu trudno wykrzesać z czegokolwiek innego, stąd temat fascynacji i miłosnych uniesień idealnie koegzystuje z przepięknymi, surowymi pejzażami pogranicza Stanów Zjednoczonych i Meksyku, tworząc w przypadku Sodomy i Gomory baśń, legendę o codziennym życiu niestrudzonych kowboi.

Książka jest podzielona na cztery rozdziały, które stanowią cztery części jednej, prostej na pierwszy rzut oka wydawać by się mogło, historii. To alegoria czterech pór roku i nawiązanie do czterech stron świata, do wolności, która w życiu kowboja jest dobrem nadrzędnym, do nieokiełzanej przestrzeni, surowej natury. Epilog wieńczy dzieło i zamyka Trylogię Pogranicza. Nawiązuje w nim pisarz do swych poprzednich wielkich dzieł, do własnej biografii. W ogóle książka wydaje mi się być nie tyle pamiętnikiem z życia pisarza, co jego pragnieniem, a nawet niedoścignionym wręcz marzeniem za odwiecznym prawem natury – za miłością, z którą różnie w jego życiu bywało.

Początek książki wydaje się być nudnawym wstępem, który wciąż nie może się zakończyć, a  książka rozkręcić, nabrać właściwego rytmu, ale jest to złudne myślenie, gdyż autor w ten sposób przygotowuje nas do tego, co ma dopiero nastąpić, oswaja z cudem własnego świata, nie tylko literackiego, wciąga w tragiczną w skutkach, jak się okaże i co u Cormaca nie jest niczym nowym, historię. Wielką puentę, którą doskonale znamy. Pasja życia, wolność wyborów, prawość, szaleńcza odwaga, hołdowanie ideałom, czegoż więcej może chcieć od życia dorastający chłopak, stający się mężczyzną, czegoż, jeśli nie miłości… Czyż McCarthy jej także nie pragnął, czyż nie chciał być bohaterem własnej powieści? Może i nie miał takich zamiarów, ale tak się właśnie stało. Niespełnione marzenia, pasmo złych wyborów, przemijalność życia, nostalgia za utraconym, wreszcie wspomnienia.

John Grady to… Cormac McCarthy, to także większość z nas, mężczyzn, w sferze marzeń, oczywiście. Ich historia jest zbieżna, tożsama, ale po kolei. McCarthy trzykrotnie żonaty. Pierwsze małżeństwo rozpadało się kilka lat po ślubie, owocem tego związku był pierwszy syn. Pisarz wyrusza na stypendium do Europy, na statku poznaje piosenkarkę i tancerkę, z którą niebawem się żeni. Ich pełna pasji miłość, także nie przetrwała próby czasu. Po powrocie z wojaży do ojczyzny, McCarthy samodzielnie odnawia dom, w którym jeszcze przez jakiś czas razem mieszkają.

John Grady także zajmuje opustoszałą ruderę, którą w pocie czoła remontuje dla ukochanej Magdaleny. Jego największy przyjaciel, Billy, nie wierzy, że młody kowboj podoła, ale do motywu przyjaźni jeszcze wrócimy. Czyż Magdalena, choć prostytutka, nie mogła być metaforą tancerki, Anne? Ich miłość także była burzliwa, skazana na smutny koniec. Pisarz w ten sposób powraca do minionych czasów. Z trzecią żoną, Jennifer, z którą McCarthy żyje do dzisiaj, ma swojego drugiego syna, Johna (zbieżność z imieniem głównego bohatera Sodomy i Gomory?), dla którego w późniejszych latach pisze kultową już „Drogę”, książkę pełną pasji i emocji, o miłości ojca do syna (lęki ojcostwa w podeszłym wieku, widać w tekście aż nadto). Piękna książka o miłości, tak samo zresztą, jak Sodoma i Gomora.

John i Billy, przyjaciele na dobre i na złe. Trylogia Pogranicza („Rącze konie”, „Przeprawa”, „Sodoma i Gomora”), która zatoczyła koło i w finalnej części splotła ich losy. Męski świat, bogactwo przyrody, bezkresne stepy, wielka pasja – konie, których opisy zajmują większość książki. Czy w takim świecie jest jeszcze miejsce dla kobiety, miłości? Ano jest, i dobrze, że McCarthy ten wątek pociągnął do końca, nie wpadając w sztampowe szablony przerysowanych westernów. Jest wielkim pisarzem, zróżnicowanym literacko, stąd fani „Krwawego południk”, do których się zaliczam, w trakcie czytania tej książki, mogą poczuć się lekko oszukani. Ale gwarantuję, że dopiero całość powieści, może całkowicie odmienić postrzeganie tego tekstu. Nie jest on może tak wyrafinowany edytorsko, poetycko, jak „Krwawy południk”, ale zdań wybitnych w nim nie brakuje.

Tu, na peryferiach miasta pejzaż niskich szop z blachy i desek z drewnianych skrzyń. Parcele nagiej ziemi i żwiru, a dalej równiny szałwii i krzewów kreozotowych. Piały koguty, a w powietrzu unosił się zapach tlącego się węgla drzewnego. John Grady skierował się na wschód w szarym świetle dnia i ruszył do miasta. O zimnym świcie pod ciemnym płaszczem gór paliły się wciąż latarnie, z typową dla pustynnych miast kompletną beztroską. Drogą zbliżał się z przeciwka jakiś mężczyzna poganiający osła, który dźwigał na grzbiecie wysoki stos drewna na opał. W oddali zaczęły bić kościelne dzwony. Mężczyzna posłał chłopakowi chytry uśmiech. Jak gdyby dzielili jakąś tajemnicę. Dotyczącą po trosze starości i młodości, ich roszczeń oraz uzasadnień tychże. I roszczeń wobec tych roszczeń. Świat, który już przeminął, i świat, który nadejdzie. Ich wspólna przemijalność. A nade wszystko głęboko zakorzeniona świadomość, że piękno i strata to jedno.” (Sodoma i Gomora, str. 105/106)

Początek książki, zbyt wiele przekleństw, nijak wprowadza to w akcję, a rzeczowy „skór…”, pojawia się co piąte zdanie. No cóż, taki urok. Ogólnie wieje nudą, do czasu setki króliczych łbów wbitych w zderzak samochodu i rozkrzyżowanej sowy na rozbitej szybie pojazdu. Tak mogliby rzec miłośnicy krwawych scen, których w tej powieści także nie zabraknie, choć nie są one najważniejsze. Dobre tłumaczenie Macieja Świerkockiego, utrzymujące równy poziom przez całą lekturę.

Konie, konie i jeszcze raz konie… John i Billy poświęcili dla nich całe swoje życie, potrafią odczytać mowę ich ciała, poznać kontuzję nogi po zaledwie drżącym uchu, wiedzą, że są inteligentne. Poczucie humoru McCarthego, poza wątkiem miłosnym, wysuwa się w tej powieści na plan pierwszy. Genialnie bawi nas pisarz znakomitymi dialogami, w ogóle są one nie tyle lepsze, co ciekawsze niż narracja, i jest ich dużo. Od początku widać, że książka była pisana z myślą o scenariuszu filmowym. Będzie, więc i film. Choć ja osobiście nie mogę się już doczekać ekranizacji „Krwawego południka” – czy filmowcy podołają, wątpliwe; czy kreacja aktorska Holdena, da radę, mało prawdopodobne, niestety, ale smaczek jest.

John Grady, znawca koni, młokos zakochany w prostytutce, której los, nie był jej wyborem. Poznajemy prawdę o niej, smutną, bolesną. Prawdę o życiu, w którym uczestniczymy, gdzie dobro jakże często przegrywa ze złem. W tej książce jest to nade wszystko widoczne. Młody kowboj, który poświęca wszystko dla ukochanej, pasję, konia, przyjaciół, wreszcie także i… Nie zdradzajmy jednak wszystkiego. Wspaniałe opisy surowego świata, pełnego niebezpieczeństw, ale i dającego poczucie wolności. Targi koni, w których John bierze udział, jego wielkie wyczucie, bystrość oka, prawie jak w „Zaklinaczu koni” z R. Redfordem w roli głównej, metafizyka i poezja w jednym. Wzrok konia wpatrzony w ludzkie oko.

Nocne wypady na pastwiska, przejażdżki pośród śpiącego na paśniku bydła. Wściekłe, dzikie psy, zagryzające pojedyncze sztuki, wybrane ze stada, tropienie ich, pogoń za nimi, wirujące ponad głowami jeźdźców lassa, krwawy finał tego polowania. Scena odmalowana niezwykle malarsko, których w twórczości pisarza nie brakuje. Jedna z zabitych suk, była matką. Odnalezienie miotu, podjęcie wielkiego ryzyka, wydobycie szczeniąt. Kiedy John Grady mówi o jednym z psów, że nareszcie go znalazł, że będzie jego ulubionym, jedynym, łza kręci się w oku. Najbardziej walecznym ze wszystkich, wciśniętym w najdalszy kąt skalnego zagłębienia, jak dodaje. Jak on w ogóle przeżył, co robił tak daleko, dlaczego nie zbliżył się, nie był z pozostałymi psami?, zastanawia się. Pewnie opiekował się tym martwym, dodał jego kompan. Trwał przy jedynym szczeniaku, który nie ocalał. Nic dodać, nic ująć.

Cormac jak nikt inny w jednej chwili potrafi rozebrać nas z emocji do gołej kości, by potem cudownie wzruszyć. Ten pies, staje się symbolem jego przyjaźni z Billym, wtedy gdy robi rachunek sumienia, prosząc go, aby w razie czego się nim zaopiekował, by oddał obrączkę właścicielowi, którą od niego otrzymał po zmarłej żonie (piękna symbolika), i którą miał założyć Magdalenie na palec. Wielka przyjaźń dwóch kowboi, która zostaje wystawiona na morderczą próbę, zabita, jeśli w ogóle można tak powiedzieć przez miłość do kobiety.

Przypowieść o ślepcu”, który odmawia przyjacielowi, Johnowi, funkcji padrino jego wybranki, jest niezwykle biblijna. Pisarz uwielbia wszelką polemiką z biblijnymi tekstami, cytatami, aspektami, a także odniesieniami do kanonu religii, i tym razem nie rezygnuje z tego, stąd moja interpretacja tytułu powyższego fragmentu recenzji. Magdalena także nieprzypadkowo otrzymała od autora takie, a nie inne imię – ciąg dalszy odwołań. Jej osoba, tragiczna, niczym z szekspirowskiego dramatu, jest pozbawiona nadziei, ale nie woli; widzimy piętno jej losu.

McCarthy na każdym kroku, w każdym rozdziale swoich książek polemizuje z tak zwaną Boskością, z Jej prawami, z bytem i niebytem, z jestestwem siły wyższej, Opatrzności, poddając pod wątpliwość Jej istnienie. Bijące dzwony, spadające z nieba gwiazdy, ile razy widzimy te obrazy przed oczami, czytając twórczość tego wybitnego egzystencjalisty. Człowiek jest zły z natury, te słowa głosi, i po wielekroć udowadnia nam, autor, miłośnik, pasjonat życia na pograniczu dwóch odrębnych kultur, dwóch światów, dobra i zła, piękna i brzydoty, życia i śmierci, miłości i nienawiści. Granica rozdzielająca te przeciwstawne materie, jest niezwykle cienka, łatwo, więc jest ją nieświadomie przekroczyć, można się wtedy zagubić, można też już nigdy nie powrócić.

Stykają się tutaj dwa światy. Myślisz, że ludzie mogą sobie stwarzać, co im się podoba? Przywołać jakiś świat, czuwając albo śpiąc? Kazać mu oddychać, a potem porozstawiać na nim figurki, które odbijają się w lustrze albo które oświetla słońce? Napędzać te postacie swoją własną radością i rozpaczą? Czy człowiek może być tak przed sobą ukryty? A jeśli tak, to kto się tu ukrywa? I przed kim?” (Sodoma i Gomora, str. 427)

A ja Wam mówię, że to jest książka o Cormacu McCarthym, sześćdziesięciopięcioletnim znawcy koni i życia na pograniczu Stanów i Meksyku (tyle lat miał, gdy ukazała się Sodoma i Gomora), kowboju, który uwielbia kowbojskie buty i ceni męską przyjaźń, wreszcie samotniku, z tęsknotą powracającym do pełnej błędów młodości – samotniku, pisarzu, i kowboju, bo zarówno w jednej, jak i w drugiej profesji, nie ma za dużo miejsca dla tego, co jest najważniejsze w życiu, i co pięknie nakreślił myślą i słowami w tej poruszającej serce książce. On jak nikt z nas rozumie, że czasu się już nie cofnie.

Uważasz, że konie myślą?
Jasne. A ty nie?
Owszem, tak. Chociaż niektórzy ludzie twierdzą, że nie.
No. Niektórzy ludzie mogą się mylić.
Uważasz, że potrafisz odgadnąć, co koń sobie myśli?
Uważam, że potrafię odgadnąć, co koń zamierza zrobić.
Na ogół.
John Grady uśmiechnął się. Taa, odpowiedział. Na ogół.
Mac (darczyńca obrączki) zawsze twierdził, że koń umie odróżnić dobro od zła.
Ma rację.
(Sodoma i Gomora, str. 77)