PROJEKT "13" PIERWSZE POLSKIE LITERACKIE UNIWERSUM POSTAPOKALIPTYCZNE

sobota, 1 września 2018

Kulinarna Droga ślepców

Idąc za ciosem dorzucam kolejny przepis, tym razem będzie to  wielobarwna kulinarna wariacja o złożonym smaku i niepowtarzalnym aromacie. Prawdziwe szaleństwo. Kulinarna Droga ślepców.






Droga ślepców
Drugie poprawione i rozszerzone wydanie, 2018 
Fragmenty do poczytania:


Całość do kupienia:

Wracając do potrawy, najpierw dorzucę trochę zdjęć :)




Indyk z ryżem i warzywami
Kilogram piersi z indyka. Mięso myjemy, suszymy papierowym ręcznikiem i kroimy w dość grube pasy. Wrzucamy całość do misy i obsypujemy imbirem i pieprzem. Nie solimy! Sos sojowy załatwi sprawę, ale o tym potem. Dodajemy całe jajko i łyżkę mąki ziemniaczanej. Mieszamy i wstawiamy do lodówki na pół godziny. W tym czasie grubo kroimy warzywa, najlepiej w paski. Duże kawałki. Paprykę czerwoną i zieloną, kapustę pekińską, młodą żółtą cukinię i pieczarki. Drobno kroimy - w zapałkę - por, seler i marchew. Mięso smażymy i przerzucamy do garnka. Na patelni po mięsie smażymy, a później po dolaniu wody dusimy do miękkości seler oraz marchew i przekładamy wszystko do garnka z mięsem. Na patelnię wrzucamy dwa posiekane ząbki czosnku i po tym jak uwolnią aromat, łyżką cedzakową przenosimy je do garnka z mięsem (pod garnkiem ma być wyłączony palnik!). Na patelni lądują warzywa, które dusimy na małym ogniu. W końcowej fazie redukowania, po kilku minutach, ścieramy  - do warzyw - na drobnej tarce skórkę z dwóch sparzonych wcześniej cytryn. Wciskamy sok z jednej cytryny i wlewamy cztery łyżki sosu sojowego. Po chwili wszystko mieszamy z mięsem w garnku. Ryż powinien być al dente. Proporcje ryżu do wody. Na każdą szklankę ryżu 1,5 szklanki wody. Ryż płuczemy, wrzucamy do garnka i zalewamy wodą. Gotujemy pod przykryciem. Kiedy woda zacznie wrzeć, zmniejszamy płomień na najmniejszy i dalej pod przykryciem (nie wolno zaglądać :)) gotujemy przez 10 minut. Później zostawiamy ryż na rozgrzanym i wyłączonym palniku na kolejne 10 min. Po tym czasie ryż jest gotowy. Nie musimy go solić, bo jak wiadomo sos sojowy załatwi sprawę. :) W fazie oczekiwania na ryż, kiedy już dochodzi, możemy podgrzać mięso z warzywami. Włączamy palnik pod garnkiem i dolewamy 300 ml gorącej wody. Całość mieszamy i doprowadzamy do wrzenia. Wyłączamy ogień. Gotowe. Do smaku doprawiamy sosem sojowym, sokiem z cytryny i imbirem. Ma być ostro, kwaśno i słono. Trochę też słodko. :) Uchylamy pokrywkę od garnka z ryżem i nakładamy go na talerz, na górze tworzymy kopiec z warzyw i mięsa. Jeszcze trochę sosu sojowego, imbiru w proszku i soku z cytryny. Smacznego! Ale kolory i aromaty... Jaki smak. Samo zdrowie! 

środa, 29 sierpnia 2018

Krwawe pola na talerzu

Drodzy Moi, 

Po trzech latach postanowiłem coś napisać i opublikować na moim zapomnianym blogu. Długo zastanawiałem się nad tym i biłem z myślami, o czym ma to być? Co tu wrzucić? Czego ma dotyczyć wpis? Nijak nie mogłem ruszyć z miejsca. Czułem się jak sprinter, który po wystrzale startera został w bloku startowym. Postanowiłem wreszcie przełamać opory i coś naskrobać. Małe coś. I tu narodził się pomysł, żeby zmajstrować mieszankę, oby strawną. Na początek smacznie, czyli Krwawe pola na talerzu... O torcie bezowym, który miał się nie udać. Podobno jednak wyszedł, czego potwierdzeniem niech będą dość liczne zapewnienia, zajadających go, że jest pyszny. Mam tylko nadzieję, że nie było to przez grzeczność. Kolory bezowej pyszności (opinia konsumentów, najbliższych konsumentów) ozdobionej malinami kojarzyły mi się z narodowymi barwami, tudzież z czerwienią zatopioną w morzu bieli. Kałuże krwi na urokliwych, dziewiczych polach. Krwawe pola.



Fragmenty do poczytania:

https://books.google.pl/books?id=ghhaDwAAQBAJ&pg=PA1&lpg=PA1&dq=marek+dryjer+krwawe+pola&source=bl&ots=GQt3BxilD-&sig=jqtBkAuxSWFvN3ZlPSWoH1KkTL4&hl=pl&sa=X&ved=2ahUKEwi_ndWrgpLdAhWHLVAKHWlaDAc4ChDoATAMegQIBBAB

Super promocja na całość -30%
https://www.ibuk.pl/fiszka/193145/krwawe-pola.html?utm_source=ceneo&utm_medium=xml&utm_campaign=partnerzy


Beza bezą, dorzucę resztę zdjęć,





ale piekarnik i mikser zdały egzamin. Beza na zewnątrz była chrupka a w środku pysznie mokra. Białka kręcone na niskich obrotach ze szczyptą soli, zwiększenie obrotów i stopniowo dosypywany cukier. Na koniec łyżka octu i mąki ziemniaczanej i prędko do piekarnika nagrzanego do 130 stopni na pół godziny. Po 30 minutach skręcamy temperaturę do 100 *C i czekamy kolejne dwie godziny, po których wyłączamy piekarnik i studzimy go wraz z bezą w środku. Przez ten czas, ani wcześniej, nie wolno nam otworzyć drzwiczek! Ciekawość zaspokajamy zerkając przez szybkę, jeżeli nic nie widać to znak, że trzeba wymyć szkło z brudu. Bezę najlepiej studzić przez całą noc, ale min. to 2 godziny. Suszenie bezy to ani trudna ani łatwa sprawa, trzeba mieć też trochę szczęścia. Kilka rad? Po dwóch godzinach zamiast wyłączać piekarnik można go stopniowo skręcać co 10 min. 90 stopni, 70, 50*C i dopiero wtedy na 0. Białka na bezę muszą mieć temperaturę pokojową, a śmietanka na krem 30-stka musi być piekielnie zimna, jak pyszny lodowaty Heineken. I nie przesadźcie z cukrem. Do bitej śmietany wystarczą dwie łyżki, cukru pudru. Bezy na 8 białek wciągną dwie szklanki drobnego cukru. Gotowy tort wstawiamy na 2 h do lodówki. Powinno się udać. Smacznego!